Objawy zdrowienia i Italia nasza miłość...

czwartek, lutego 02, 2017

A. powiedziała: będziesz całkiem "zdrowa" jak zaczniesz gotować i coś upieczesz…
Gotować zaczęłam już wcześniej, choć Mario starał się jak mógł, by ten mój odpoczynek jednak trochę przedłużyć. A to pizza, a to mięso z kominka … Oj dobrze jest tak skończyć lekcję i od razu zasiąść do stołu!!! Ktoś poda pod nos, posprząta, nic tylko jeść! 

Miałabym ochotę jeszcze chwilkę  ponaciągać sytuację, jeszcze pobyć chwilę chorowitkiem, ale fakt jest taki, że wracam do zdrowia, więc już nie mam sumienia nadużywać niczyjej dobroci. A przy tym szczerze mówiąc - kto jak kto - ale sama też stęskniłam się za kuchennymi działaniami, więc powolutku znów staję przy "fornelli" i zaczynam cudować. 

Risotto z cukinią i porem, spaghetti alla carbonara, sałata z dzikiego radicchio … Wszystko to mało! Jeszcze ciasto! Dawno nie pachniało ciastem, co ze mnie za matka! Ale już jest pyszne aromatyczne - sami spróbujcie!

Może dziś też coś wymyślę, jeśli wena mnie nie opuści...





Przed snem dla relaksu przeglądam zdjęcia Italii udostępnione na fejsbuku. Chłopcy zaglądają mi przez ramię zaciekawieni - łaaaał…. Jest jeszcze tyle miejsc, których nie widzieliśmy, jeszcze tyle chciałabym im pokazać…
- Umiecie rozpoznać choć niektóre?
- To nie wiem co to. Gdzieś w górach.
- Ha! Basilicata pomyślałbyś? Ty wiesz w ogóle gdzie jest Basilicata?
- Mamo! - Tomek przewraca wymownie oczami.
- A to? 
-Wenecja… 
- Za łatwe!
- ooo Toskania!
- To też mogłaby być Toskania… - dywaguje Tomek.
- Masz rację, ale to Marche. 
- A to miasto? 
- Siena - odpowiada Mikołaj bezbłędnie.
- Polignano a Mareeee - rozpromieniają się obydwaj.
- To pewnie gdzieś w Dolomitach..
- A nie, bo w Abruzzo, pod Gran Sasso.
- To na pewno Puglia! Nie znam miejsca, ale założę się, że Puglia.
- Brawo!
- Cinque Terre! 
- To też Liguria!
itd… itd…
Z poznawaniem Italii jest trochę tak jak z nauką języka … Im więcej człowiek jeździ i zwiedza, tym mocniejsze dopada go przekonanie, że tyle jeszcze przed nim do zobaczenia, że wciąż tak mało widział… 
Ale to dobrze! To bardzo dobrze! Zobaczymy jakie nowe miejsca przyniesie ten rok. Dla mnie już coś na pewno w ten weekend...


- Mamusiu ty czujesz jak jest ciepło! 
- Czuję. Oby już to ciepło zostało!
- Quasi... Quasi … poszedłbym nad rzekę się wykąpać!
- Jeszcze trochę musisz wytrzymać!

DOBREGO DNIA!

PALNIKI to po włosku FORNELLI (wym. fornelli)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu, to prawda ze Italia jest wieloraka, moze wlasnie jest przez ta wielorakosc taka piekna.
    Gdyby spelnily sie moje marzenia, zamieszkalabym w Marche.
    Pozdrawiam Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  2. To wykorzystanie skórek od owoców do ciasta, to ciekawa rzecz. Upiekłam oczywiście z Twojego przepisu ciasto z czerwonej pomarańczy (była zwykła pomarańczowa), smakowało wspaniale. Teraz mandarynkowe czeka na swoją kolej! Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń